Niewygodna prawda za którą warto umrzeć

Autor: Zane Williamson
Źródło: One Peter Five

We współczesnym świecie, zwłaszcza na zaawansowanym technicznie i postępowym Zachodzie, prawda została sprowadzona do subiektywnego punktu widzenia, „bycia prawdą dla nas”. Za prawdę uważa się tylko to co odnosi się do naszych doświadczeń, przekonań i pragnień. Studenci uczą się, że istnieje tylko jedna cnota – tolerancja – i tego, że każde z konkretnych ludzkich przekonań jest tak samo prawdziwe, jak każde inne.

Nowożytną dyktaturę tolerancji można postrzegać jako dwukrotność: oferty uniwersalizmu wraz z jej służebnicą, indyferentyzmem.  Jeśli prawda jest względna, a wszystko kończy się w jednym miejscu (powszechne zbawienie albo powszechna zagłada), to nie ma znaczenia, jakie dana osoba posiada przekonania, gdyż wszystkie możliwe ścieżki prowadzą do tego samego, ostatecznego przeznaczenia.

Choć wielu wspaniałych uczonych badało już ten temat wcześniej, to profesor David Carlin trafia w sedno swoim opisem amerykańskiej rzeczywistości, którą określa mianem „mentalności denominacyjnej”. Mentalność denominacyjną, według definicji prof. Carlina, można podsumować w następujący sposób:

Żadna religia nie może uzurpować sobie monopolu na prawdę, w rzeczywistości byłoby aroganckim tak twierdzić. Istnieje wiele dróg do prawdy religijnej, wiele wersji tej samej ostatecznej prawdy. Żadna religia nie jest w pełnym stopniu doskonała, ale wszystkie posiadają pewien stopień doskonałości. Tak więc religie muszą być tolerancyjne wobec siebie. W rzeczy samej, powinny być ustosunkowane względem siebie pozytywnie i przyjacielsko, powinny ze sobą współpracować1.

Wydaje się to być niczym innym jak dyktaturą relatywizmu, o której tak dobitnie mówił kardynał Ratzinger, ostrzegając: „Zmierzamy w stronę dyktatury relatywizmu, w której nie uznaje się niczego za pewne i w której najwyższym celem są własne ego i własne pragnienia”.

Jakie zatem dogmaty muszą zostać ponownie ogłoszone we współczesnym świecie, które cierpią i trudzą się pod władzą tak zazdrosnego tyrana? Rzeczywista obecność Jezusa Chrystusa w Eucharystii i rzeczywistość grzechu ciężkiego przychodzą do głowy w pierwszej kolejności, dalej niezliczona ilość innych prawd, których porzucenie stało się regułą. Ale w tym wieku Nowej Ewangelizacji, pamięć o jednym konkretnym dogmacie jest wyjątkowo niezbędna: ogłoszenie że Kościół Rzymskokatolicki jest Jedynym, Prawdziwym Kościołem ustanowionym przez Jezusa Chrystusa poza którym nie ma zbawienia.

Ten dogmat, który był potwierdzany raz po raz przez wieki trwania Kościoła Katolickiego, przez jego papieży i sobory, został porzucony w dużej mierze dlatego, że nie był zgodny z „optymistyczną” i inkluzyjną” tolerancją, która pozwala każdej osobie ustalać prawdę dla samej siebie. Aby pójść do przodu z „nową żarliwością, metodami i ekspresją”, jak do tego wzywa Nowa Ewangelizacja, Kościół musi pozostać zakorzeniony w prawdzie, która poruszy misjonarzy do szerzenia Ewangelii na wszystkie krańce ziemi. Jak zauważył profesor Carlin, religia z mentalnością denominacyjną nie będzie starała się o nawrócenie innych, ani do zachowania własnych członków, gdyż nie rości sobie już prawa do posiadania prawdy, o którą warto walczyć. Jeśli zaakceptujemy dyktaturę relatywizmu, pozostawanie katolikiem staje się tylko preferencją, a nie, jak jest naprawdę, kwestią zbawienia.

Odważnym głoszeniem ukrzyżowanego Jezusa Chrystusa jest wzięcie swojego własnego krzyża i męczeństwo względem świata, które wraz z krzyżem przychodzi. Pełna zgoda oznacza, nawiązując do błogosławionego kard. Newmana, „całkowitą akceptację propozycji bez żadnych warunków”2. Absolutnym roszczeniem wiary katolickiej jest wyrażenie przez nas zgody na to, że nie można ominąć żadnego jej dogmatu bez odchodzenia od Prawdy i poddania tym samym własnego zbawienia w niebezpieczeństwo jego utraty.

Jest rzeczywiście trudne nawet dla najbardziej wykształconych ludzi rozumowo uchwycić wszystko, czego Kościół naucza, jednak „czyni on to imperatywem dla każdego, księdza i świeckiego, wyznawać jako prawdę objawioną wszystkie kanony Soborów, a także niezliczone decyzje Papieży, propozycje tak różne, tak teoretyczne, że niewielu je pozna, a jeszcze mniej zdoła je zrozumieć”3.

Nasze ego buntuje się przeciwko takiemu postawieniu sprawy – określanej jako „ślepa wiara”, zwłaszcza w tym wieku oświecenia, w którym ego jest postrzegane jako ostateczny sędzia prawdy i gdzie każdy ma prawo decydować o sobie w tym, w co jest skłonny uwierzyć. Nawet w środku dyktatury relatywizmu, której rządy nigdy jeszcze w historii nie były tak uniwersalne i która nie uwiodła nigdy tak wielu dusz, trzeba przyznać że zawsze istniała pokusa „definiowania własnej koncepcji egzystencji, sensu, wszechświata i tajemnicy życia ludzkiego”, już od pierwszych dni Edenu. To dlatego, w swojej łaskawej i wyrozumiałej opiece nad swoimi dziećmi, Matka Kościół dawała od najwcześniejszych czasów wyraźne wytyczne nawet dla najprostszego wierzącego.

Kardynał Newman wyjaśnia:

Nie jest problemem jedności Kościoła fakt, że narzuca On stwierdzenia dogmatyczne do wewnętrznego przyjęcia przez osoby, które nie mogą ich pojąć. Trudność ta zostaje usunięta przez dogmat o nieomylności Kościoła i w konsekwencjach obowiązku ‘bezwarunkowej wiary’ w Jego słowa. ‘Jeden, święty, katolicki i apostolski Kościół’ jest artykułem Credo i ten artykuł, ze względu na swoją nieomylność, sprawia że wszyscy ludzie z łatwością mogą go opanować i przyjąć za prawdziwy. Zajmuje on w umyśle katolika miejsce wszystkich zawiłych zdań i dlatego wierzyć słowom Kościoła oznacza wierzyć w nie wszystkie. Nawet te których nie rozumie, potrafi przyjąć za prawdziwe, ponieważ wierzy w Kościół4.

Oczywiście, jednostka może uwolnić się z kajdan i świadomie przyjąć łańcuchy niedowiarstwa, ale to nie zmienia obiektywnej rzeczywistości – tego że dogmaty w Kościele katolickim są prawdziwe, nie ze względu na własne zasługi Kościoła – Oblubienicy, ale Oblubieńca, samego Jezusa Chrystusa, który obiecał nigdy jej nie opuścić (Mt 28,20).

Co zatem jest tą trudną prawdą, którą Kościół zawsze głosił, którą dzisiaj pomija i zapomina dokładnie w momencie, w którym świat jej najbardziej potrzebuje? To że człowiek jest grzesznikiem i że bazując na własnych środkach, może jedynie skończyć rozłączony od Boga w ogniu piekieł. To że sam Bóg stał się człowiekiem, złożył siebie jako ofiarę za nasze grzechy, aby zadośćuczynić sprawiedliwości. To że dzięki Jego łasce pracującej wewnątrz nas możemy iść wąską ścieżką do zbawienia dla którego Jego Kościół – Jeden, święty, katolicki i apostolski Kościół – jest niezbędny i poza którym nikt nie może być ocalony.

Czynię słowa papieża Piusa IX własnymi słowami (wyróżnienie mojego autorstwa):

Dalekie jest od Nas, Czcigodni Bracia, zakładać ograniczenia na Boże Miłosierdzie, które jest nieskończone; dalekie od Nas jest analizowanie ukrytych rad i ‘wyroków Boga[.]’ … Jednak, jest Naszym obowiązkiem apostolskim … wyrugować z umysłów ludzkich te bezbożne i zgubne przekonanie że droga zbawienia wiecznego znajdować się może we wszystkich religiach. Konieczne jest utrzymanie wiary, że poza Kościołem Rzymskokatolickim nie ma zbawienia, że jest on jedyną arką zbawienia i kto nie wstąpi na jej pokład zginie w wodach potopu. Z drugiej strony przyznać trzeba że ci, którzy cierpią na niewiedzę na temat prawdziwej religii, jeśli ich niewiedza jest niepokonalna, nie będą winni w oczach Boga5.

Prawda, która doprowadziła uczniów Chrystusa do najdalszych zakątków globu, która często spotykała się z niedowiarstwem i prowadziła do przerażającego męczeństwa, musi być głoszona głośno i śmiało. Musimy przyjąć tę trudną prawdę i pokornie głosić dumnemu światu nie nasze słowa, lecz Chrystusa: Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują! (Mt 7,13-14). Musimy przyjąć krzyż i być gotowym stać się męczennikami dla tej prawdy. Musimy trzymać się jej nie jako intelektualnej konkluzji, która nie wymaga niczego od naszej woli, lecz jako dogmat Jedynej Prawdziwej wiary, która wymaga tego od nas. Trzeba nam położyć nasze bogactwo, naszą reputację, prestiż i całe nasze życie w służbie Chrystusowi. Musimy głosić ponownie światu, który od dawna Go ignorował, że jest „Drogą, Prawdą i Życiem” oraz to że założył jeden Kościół, Kościół Katolicki, poza którym nie ma zbawienia.

Ta niewygodna prawda, jest prawdą, wobec której każdy rozsądny człowiek zawaha się w momencie jej potwierdzenia. To śmiałe twierdzenie oddziela dusze na dwa obozy (por. Mt 10,34-39), bo nawet sam Jezus Chrystus, Wcielony Bóg, został odrzucony przez swoje roszczenie posiadania absolutnej prawdy (por. J 6). Wiedząc, że Jego uczniowie będą traktowani w ten sam sposób, jak Go potraktowano (por. J 15,18-20), mimo tego posłał ich aby „nauczali wszystkie narody,” (Mt 28,19) dając świadectwo Prawdzie (por. J 18,37). Jeśli mamy być Jego uczniami, musimy działać pod Jego mandatem i głosić Jego Ewangelię całemu światu, nawet, co jest wyjątkowo niewygodne, tym którzy są najbliżej nas – naszym rodzinom, przyjaciołom, współpracownikom i sąsiadom, z którymi mamy wypracowaną tak wygodną ciszę na temat konieczności Chrystusa i Jego Kościoła dla zbawienia każdego człowieka.

Tłumaczenie: Piotr Błażejczak

Przypisy:

1 Carlin, David. The Decline and Fall of the Catholic Church in America. 2003. Sophia Institute Press: Manchester, NH. p.163.
2 Newman, John Henry. An Essay in Aid of a Grammar of Assent. p. 7.
3 Newman, John Henry. An Essay in Aid of a Grammar of Assent. p. 68.
4 Newman, John Henry. An Essay in Aid of a Grammar of Assent. p. 70.
5 Denzinger. The Sources of Catholic Dogma. 1646-1647.

An Inconvenient Truth Worth Dying For