Wycięcie egzorcyzmów jako preludium do zaprzeczenia istnienia diabła

Autor: Peter Kwasniewski
Źródło: One Peter Five

Kilka tygodni temu generał jezuitów, o. Arturo Marcelino Sosa Abascali, przyciągnął uwagę mediów swoimi uwagami, w których zaprzeczał realnemu, osobowemu istnieniu diabła, redukując go do wytworzonego przez człowieka symbolu zła. Tak… można by powiedzieć: spodziewaliśmy się tego rodzaju herezji po nowoczesnym, liberalnym jezuicie, nawet jeśli jezuita, który siedzi aktualnie na papieskim tronie, akurat co do tego punktu wydaje się być ortodoksyjny. W ciągu kilku godzin katolicy z całego świata nadziali generała na szpikulec, a jego prowokujące twierdzenie, wydobywające się z lat 70-tych, zostało zredukowane do sterty tlącego się popiołu, mającego zapewne woń siarki.

 

Kiedy wiadomość obiegła świat, zacząłem wtedy myśleć o przejrzanym przeze mnie kiedyś małym Rituale Romanum: The Priest’s New Ritual for the Convenience of the Reverend Clergy in the Administration of the Sacraments and Various Blessings, przygotowanym przez ks. Paula Griffitha, wydrukowanym w Baltimore przez Johna Murphy’ego w 1927, przedrukowanym w 1941 roku. Pamiętam jak moje oczy stawały się coraz większe i większe, kiedy przeglądałem zapisy rytu chrztu, widząc jak właściciel tej instrukcji przekreślił ołówkiem wszystkie egzorcyzmy, prawdopodobnie w odpowiedzi na dezorientujące instrukcje z Watykanu w burzliwych latach po Sacrosanctum Concilium, kiedy zmiany „z góry” przychodziły niemal każdego miesiąca i kiedy nic nie było pewne z wyjątkiem niepewności liturgii.

To mnie zastanowiło. Dlaczego, dokładnie, musieliśmy wyeliminować te wszystkie egzorcyzmy? Ponieważ niemowlęta nie są w szponach Księcia tego świata i jego szeregów? Ponieważ mali, niewinni chłopcy i dziewczynki nie potrzebują ratunku i wykupienia z królestwa ciemności? Ponieważ grzech pierworodny jest średniowiecznym przesądem, a żaden nowoczesny człowiek nie może potraktować poważnie idei, że każdy człowiek rodzi się w obozie wroga, odizolowany od Boga?

Cokolwiek oni myśleli, rezultat jest oczywisty: egzorcyzmy zostały wyeliminowane i gdy nowy, błyszczący ryt chrztu został zdjęty z linii montażowej, nie miał do powiedzenia prawie zupełnie niczego na temat diabła albo grzechu pierworodnego. Jedno, jedyne odniesienie jest narracyjne i niejednoznacznie stosowane wobec dziecka pod ręką. Od dziesięcioleci katolicy słuchają rytu chrzcielnego i są przez niego edukowani – rytu, który nie ma prawie nic wspólnego z tym, jak liturgie chrzcielne były przeprowadzane przez dwadzieścia wieków na Wschodzie i Zachodzie – z wyjątkiem samej formuły chrzcielnej, która pozostała nienaruszona. „Oh, to dobrze”, możesz powiedzieć, „chrzest jest ważny: tylko to się liczy”. Naprawdę? To wszystko, co się liczy? To jest ten sam zgubny, neoscholastyczny redukcjonizm, który sprowadziłby Mszę Świętą do ważnej konsekracji. Jeśli wszystkim, czego potrzebujemy, są sakramentalne formuły, możemy zredukować wszystkie sakramenty do 3-minutowych transakcji, jak przy bankomacie.

Czy powinniśmy być zatem pełni słusznego oburzenia w stosunku do o. Arturo Marcelino Sosy Abascala? A może jednak powinniśmy przekierować oburzenie na liturgicznych wandali, którzy rozebrali nasze tradycyjne ryty z licznych odniesień do diabła i na nieodpowiednie ryty, które stworzyli, aby je nimi zastąpić?

Pamiętam, jak pierwszy raz porównałem tradycyjny ryt chrztu z jego nowoczesnym zamiennikiem. Nie mogłem uwierzyć na własne oczy. Różnica jest jak dzień do nocy. Jeśli jeszcze nie dokonałeś samemu takiego porównania i szczególnie, jeśli jesteś małżonkiem, który będzie zanosić swoje dzieci do chrzcielnicy, albo kapłanem, który będzie chrzcić (i który może w sposób wolny skorzystać ze starszej formy chrztu, jak mówi Summorum Pontificum), zachęcam do poświęcenia trochę czasu na porównanie tych dwóch rytów. Ta strona w sposób przejrzysty podaje oba teksty. Tutaj można znaleźć dobry komentarz, tutaj też (gdzie kapłan opowiada o swoim pierwszym sprawowaniu tradycyjnego rytu chrztu) i tutaj (chociaż tabele nie są dobrze wyrównane). Każdy katolik ma kanoniczne prawo wybrania tradycyjnej formy chrztu św. dla swoim dzieci i każdy rzymskokatolicki kapłan ma kanoniczny obowiązek zaoferowania takiej formy, kiedy jest o to pytany.

Wraz z żoną przygotowaliśmy własne broszury, kiedy chrzciliśmy nasze dzieci w tradycyjnym rycie i widziałem, że inni robią to samo, jednak istnieje możliwość kupienia takiej ładnej broszury, która zawiera cały rytuał po łacinie i po angielsku, wraz z wieloma dodatkowymi ceremoniami, modlitwami i wyjaśnieniami.

Tymczasem, jako pamięć o dokonanym ikonoklazmie, który musimy pozostawić za sobą, zamieszczam dodatkowe strony z tego samego kieszonkowego rytuału. Od demonów i ich oszustw na ziemi, libera nos, Domine.

The Excision of Exorcisms as a Prelude to Devil-Denial