Bp Bernard Fellay FSSPX: Co katolicy powinni wiedzieć (w kwestii ekumenizmu)

 

Od Redakcji: Zapraszam do przeczytania fragmentu zapisu konferencji bp Bernarda Felley’a z Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X, która odbyła się w listopadzie 2004 r. w Kansas City, jeszcze za czasów Jana Pawła II. 

 


 

Autor: Bp Bernard Fellay
Źródło: sspx.org

 

Rzym jest siedzibą ekumenizmu

Aby pomóc wam zrozumieć, dlaczego mówię, że Rzym nie jest przekonany o konieczności Tradycji, muszę wyjaśnić, że sprawy idą dużo, dużo głębiej niż kwestia Mszy łacińskiej. Chciałbym przywołać kard. Waltera Kaspera, ponieważ jest on przewodniczącym Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan, a to oznacza ekumenizm. Ekumenizm – powiada Ojciec Święty – jest kluczem do jego pontyfikatu, to jest główny motyw, rzecz, która tłumaczy, dlaczego zrobił to, co zrobił. Kardynał Kasper jest prawą ręką papieża w najważniejszym aspekcie swojego pontyfikatu. On jest naprawdę kluczową osobą, dlatego chciałbym wam pokazać, jak rozumie ekumenizm, co ma na myśli, gdy mówi ekumenizm i w ten sposób zrozumiecie, co naprawdę dzieje się w Kościele.

Nowy ekumenizm

Kiedy mówimy „ekumenizm” mamy coś na myśli. Myślimy o ruchu dialogu z innymi chrześcijanami, próbującym sprowadzić ich z powrotem do Kościoła. Ale jeśli myślicie, że jest to ekumenizm, przepraszam, ale jesteście całkowicie poza boiskiem; jesteście naprawdę dinozaurami! Ten rodzaj ekumenizmu był rozumieniem, które mogło istnieć za papieża Piusa XII, ale teraz kardynał Kasper mówi nam, że od czasu Soboru sytuacja się zmieniła. Ekumenizm nie polega już na nawracaniu ludzi; jest to „wspólna droga do jedności w pojednanej różnorodności”[1]. Pojawiło się to zdanie w L’Osservatore Romano (4 lutego 2004 r.), więc jest to oficjalny tekst. Choć nie było to opublikowane w oficjalnym dokumencie Kościoła, jednak L’Osservatore Romano jest oficjalną gazetą z Rzymu. I powiedział to wiele razy: żadnych nawróceń. Myślę, że bardzo interesujące i bardzo ważne jest zrozumienie tego tła. I mam kilka myśli, którymi chciałbym się z wami podzielić.

Kiedy mówicie o „ekumenizmie”, mówicie o chrześcijanach. Co jest fundamentem tej jedności dla kardynała Kaspera? – On mówi, że z chrztem każdy chrześcijanin wchodzi w zjednoczenie z Chrystusem, staje się członkiem Mistycznego Ciała Chrystusa. To prawda. Kontynuuje, mówiąc: „To zjednoczenie z Chrystusem jest tak silne, że nawet grzech nie może go zniszczyć”. Mówi, że żaden grzech nie może zniszczyć tej jedności z Chrystusem. To stwierdzenie jest z jednej strony niejednoznaczne, z drugiej fałszywe. Jest niejednoznaczne w tym sensie, że w odniesieniu do kwestii przynależności do Kościoła prawdą jest, że pewne grzechy śmiertelne nie odcinają katolika od Kościoła. Pozostaje członkiem, ale jest martwą gałęzią. Gałąź wciąż jest na drzewie, ale jest martwa. To jest status członka Mistycznego Ciała, gdy zgrzeszył śmiertelnie. Ale Kasper zapomniał powiedzieć, że są pewne grzechy, które naprawdę odcinają gałąź z drzewa. Są to grzechy herezji i schizmy. Te grzechy naprawdę tną drzewo, więc te grzechy, w jakimkolwiek sensie rozumie się „zjednoczenie z Chrystusem”, naprawdę niszczą zjednoczenie z Chrystusem. A o tym Kasper zapomniał.

Ale dzięki tej nowej idei ekumenizmu macie taką stabilną, niezmienną sytuację, która jest wspólna dla wszystkich chrześcijan. Każdy chrześcijanin ma tę samą podstawę, to „zjednoczenie z Chrystusem”. Kasper oręduje za tym, co tutaj opisuję. Znaleźć to można na konferencji, którą wygłosił dla katolików w Moskwie w lutym 2004 r. Mówi, że podziały pomiędzy kościołami „nie sięgają Nieba, ani nie sięgają korzeni”. Co ma na myśli, gdy mówi, że nie sięgają Nieba? – Ma to na myśli, że Bóg Ojciec Wszechmogący spogląda z Nieba na ziemię, widzi że istnieją podziały, ale te podziały nie docierają do Niego; On dalej uważa wszystkich za swoje dzieci; wciąż jesteśmy tą samą rodziną. Walczą ze sobą – Bóg nie może być z tego powodu szczęśliwy – ale nadal są z tej samej rodziny. To jest obraz Kaspera.

Konsekwencje ekumenizmu

Mówimy: absolutnie nie. Mówimy oczywiście, że grzechy sięgają Nieba! One dokonują zerwania z Niebem – zwłaszcza te wielkie grzechy herezji i schizmy – ale każdy grzech zrywa z Niebem i niszczy plan Boga. Więc cały obraz Kaspera jest całkowicie błędny. Wnioski są jednak bardzo interesujące. Kasper mówi, że te podziały są tylko czymś politycznym i historycznym. Ponieważ dzieje się to tylko między ludźmi, nie dotyka Boga. Co takiego naucza Kasper, że musi być zrobione? – Musimy być zjednoczeni, abyśmy wszyscy byli jednością. Ale jeśli wszyscy jesteśmy równi, wszyscy mamy tę samą równość w dół i w górę: Bóg Ojciec jest Ojcem wszystkich, a na dole Chrystus jest zjednoczony z każdym, więc wszyscy jesteśmy równi. Jeśli więc musimy szukać jedności, musimy to zrobić jako równi. To jest powód „wspólnej drogi ku jedności”, jedności, która jeszcze nie została osiągnięta. Musimy to zbudować razem. Ale jeśli jesteśmy równi, oznacza to, że jesteśmy równi w pomyłkach i błędach, które sprowokowały podział. Kasper posuwa się nawet do stwierdzenia, że ​​w Kościele katolickim istnieją „struktury grzechu”. Wyrażenie to występuje na tej konferencji; pojawia się ono również na innych.

Jest jeszcze jeden krok: jesteśmy równi, musimy pracować razem dla jedności, więc w każdym z tych kościołów musimy patrzeć na siebie i widzieć, jakie elementy podziału mamy w sobie i jeśli chcemy wspólnie zbudować zjednoczenie, musimy zabrać te elementy podziału, które są w nas samych. I zrobi to ekumenizm.

Pierwsze jasne zastosowanie tej teorii znalazło się w kompozycji Mszy Novus Ordo Bugniniego. W 1964 r. został dopiero mianowany szefem komisji, która stworzy Nową Mszę, ale już wtedy tłumaczył, co zamierza zrobić. Powiedział, że modlitwa nie może być skandalem dla innych; nie może być przeszkodą; modlitwa powinna być wszystkich razem i dlatego właśnie usuniemy ze Mszy wszystko to, co może być nawet cieniem przeszkody dla naszych odłączonych braci. Widzicie, Msza jest przeszkodą, jest przeciwna zjednoczeniu z protestantami, więc zabierzmy ze Mszy wszystkie elementy, które prowokują podział. I to właśnie zrobili: zabrali ze Mszy wszystko, co było typowo katolickie i obraźliwe dla protestantów. Dlatego teraz nie ma absolutnie żadnego uroku, żadnego smaku; jest pusta. A Kasper wyjaśnia, że będą używać tej samej metody na każdym poziomie Kościoła. W całym Kościele będą rozpatrywać każdy element Kościoła, który może być wiodącym do podziału, prowokacyjnym lub może stanowić przeszkodę dla innych i po prostu go usuną. I to właśnie zrobił. Podczas swojej konferencji dla anglikanów z zeszłego roku, 17 maja 2003 r., „Wizja chrześcijańskiej jedności dla następnego pokolenia”, wyjaśnił, jak zamierza usunąć te elementy. Wśród nich jest ponowne rozważenie urzędu papiestwa [zob. „The Angelus”, luty-marzec 2004, s. 22-29].

Osoba to „dialog”

Cytuję z innego tekstu kardynała Kaspera „Natura i cel dialogu ekumenicznego”, w którym przedstawia inną ideę ekumenizmu. Jest to również bardzo interesujące i rzuca światło na to, co takiego się robi. Jest to filozoficzne wyjaśnienie. Rozpoczyna od idei „osoby”. Czym jest „osoba”? – Zgodnie z tradycyjnym nauczaniem filozofii, kiedy mówię „osoba”, to właśnie ja, to ja, to ten, komu przypisuje działanie.

Znacie historię małego Johnny’ego, który widzi słoik marmolady na półce. Wspina się po drabinie, chwyta słoik, przewraca go i robi wielki bałagan. Mama przychodzi i mówi: „Kto to zrobił?”. A Johnny na to: „To nie byłem ja, to była moja ręka!”. Cóż, oczywiście, śmiejecie się, ponieważ wiecie że to Johnny naprawdę zrobił bałagan; ręka jest tylko instrumentem. Johnny to ten, któremu przypisano działanie, a nie dłoń!

„Osoba” to ostatnia zasada nieprzekazalności. Jest tym, co jest rzeczywiście i prawdziwie moje i nigdy twoje. Dlatego też przypisujemy osobie wartość jej działań. Robię coś dobrego lub złego. Ona otrzyma zasługę i ta zasługa zostanie przypisana osobie, która zrobiła „coś”. Dlatego, gdy mówimy o prawach, mówimy o prawach osoby. Jest to osoba, która ma te prawa.

Definiując „osobę”, współczesna filozofia mówi wręcz przeciwnie! Właśnie wam opowiedziałem o tym, co Kościół zawsze nauczał, to znaczy że „osoba” jest ostatnią zasadą nieprzekazalności. Współczesna filozofia uczy, że „osoba” jest relacją. Cytując Kaspera:

Mówiąc o dialogu ekumenicznym i rozpoczynaniu dialogu na temat dialogu zakładamy, że wiemy najpierw, czym jest dialog. Dialog jest jednym z najbardziej podstawowych pojęć filozofii XX wieku i jest związany z dzisiejszym personalistycznym sposobem myślenia. Może wystarczy wymienić nazwiska Martina Bubera, Franza Rosenzweiga, Ferdinanda Ebnera, Emmaneula Levinasa i innych. Również młody polski profesor Karol Wojtyła, kierując się filozofią miłości i odpowiedzialności, był pod wpływem tego rodzaju personalistycznego myślenia. Ten nowy trend, który pojawił się w XX wieku, charakteryzujący się filozofią dialogiczną, wyznaczył koniec zachodniego monologicznego myślenia i implikował samoświadomość osoby wobec drugiej. Punktem wyjścia i podstawową zasadą dialogicznej filozofii jest: „nie mogę być bez ciebie”.

Widzicie, najpierw powiedzieliśmy, że ja jest osobą. Teraz nowa koncepcja mówi, że osoba nie może być osobą bez innych osób, to znaczy: „Nie mogę być bez ciebie!” Nie mogę być już sobą, jeśli cię tam nie ma. Nie ma ja bez ciebie! …Pozwólcie mi kontynuować przytaczanie wypowiedzi Kaspera:

Nie istniejemy dla siebie, istniejemy razem i dla siebie nawzajem, nie mamy tylko spotkania, my jesteśmy spotkaniem; jesteśmy dialogiem.

Jestem dialogiem; jestem komunikacją! Widzicie, jak jest to dokładnie przeciwne temu, w jaki sposób Kościół zawsze definiował kim jest osoba. Możecie się zastanawiać: „ale dokąd idziemy z tymi szalonymi pomysłami”? Cóż, zobaczycie. Kasper kontynuuje:

Drugi nie jest granicą samego siebie; drugi jest częścią i wzbogacaniem mojego własnego istnienia. Dialog jest więc nieodzownym krokiem na drodze do ludzkiej samorealizacji. Tożsamość osoby może być jedynie otwartą i dialogiczną tożsamością.

Teraz, nie pytajcie mnie, czym jest „otwarta tożsamość”! Pokażę wam, jak to może wyglądać. Wlewam wodę do tej szklanki. [Jego Ekscelencja zaczyna demonstrację przy użyciu dzbanka z wodą i pustej szklanki ustawionej na stoliku obok, na wypadek, gdyby odczuł pragnienie podczas konferencji – red. SSPX] W tej chwili ta woda jest ograniczona przez szklankę i nie może być nigdzie indziej; to jest nieprzekazalność. Teraz, „otwarta tożsamość” ma miejsce, kiedy rozbijam szklankę. Wciąż jest to woda, ale ta woda płynie teraz wszędzie. To jest „otwarta tożsamość”. Jest to szaleństwo. Dokąd od tego zmierza Kasper?

Taki dialog jest nie tylko niezbędny i konieczny dla jednostek. Dialog dotyczy także narodów, kultur, religii. Każdy naród, kultura, religia ma swoje bogactwo i dary, ale także granice i niebezpieczeństwa. Naród, kultura i religia stają się wąskie i ewoluują w ideologię, gdy zamykają się i gdy się absolutyzują.

To oznacza każdą religię, nawet tą mówiącą, że jest jedyną, która jest prawdziwa. Czy widzicie, dokąd to prowadzi? – Z tą nową ideą osoby i osobowości musicie zniszczyć Kościół katolicki jako będący ekskluzywnym (ponieważ jest absolutny). Musicie zniszczyć ekskluzywność prawdy. A prawda jest ekskluzywna, wie o tym każdy nauczyciel i każdy student matematyki również o tym wie. Jeśli uczniowie są proszeni o obliczenie, ile jest dwa plus dwa, wiedzą, że jeśli nie napiszą cztery dostaną zero. Mogą wypróbować wszystkie możliwości, a możliwości są naprawdę nieskończone, rzeczywiście macie nieskończoną możliwość błędu. Możecie przejść od zera do nieskończoności, ale jest tylko jedna odpowiedź, która jest prawdziwa, i to jest cztery. I ta odpowiedź „cztery” jest rzeczywiście i absolutnie ekskluzywna wobec innych rozwiązań.

Ludzie to rozumieją nie tylko w matematyce, ale także w fizyce i w życiu codziennym. W budowaniu samochodów, samolotów, w rolnictwie: wszędzie to rozumieją. Ale dla religii nagle by tak nie było, mówi Kasper:

Wtedy inny naród, kultura i religia stają się wrogiem. Następuje „Zderzenie cywilizacji”, jak nazywa to Huntington. Dialog to jedyny sposób na uniknięcie tak katastrofalnego starcia. Dlatego szczególnie dzisiaj dialog między kulturami, religiami i kościołami jest przesłanką pokoju na świecie. Trzeba przejść od antagonizmu i konfliktu do sytuacji, w której każda strona uznaje i szanuje drugiego jako partnera i nie próbuje narzucać własnych interesów i wartości.

Ale gdzie jest Chrystus w tej historii?! Czy jest tylko jeden Bóg? Czy Chrystus jest naszym Panem Bogiem, tak czy nie?! Kiedy to czytasz, naprawdę można odnieść wrażenie, że z tymi pięknymi ideami ekumenizmu, ostatecznie istnieje jeden duży, naprawdę duży problem, jedna wielka przeszkoda. Czy chcesz poznać jej imię? To Jezus Chrystus.

Jezus Chrystus jest „dialogiem”

Mieliśmy już straszliwy przykład wprowadzenia w życie tego ekumenizmu. Było to w Monachium w 1993 r. Miało wtedy miejsce Kirchentage, spotkanie protestantów odbywające się raz na dwa lata (katolicy mieli spotkania naprzemiennie). Spotykali się w czerwcu, właśnie w czasie Święta Bożego Ciała. Oh, jaka wspaniała okazja, aby dokonać pieknego aktu ekumenizmu między protestantami i katolikami, ponieważ w tym dniu katolicy mają procesję. Więc połączymy procesje. Ale istnieje problem, ponieważ w tej okrągłej, białej postaci protestanci nie rozpoznają naszego Pana. Rozwiązano więc ten problem: procesję zrobili razem – wspaniale, wspólna procesja, protestanci i katolicy w Święto Bożego Ciała. Ale w jaki sposób rozwiązali problem? – Proste. Pozostawili naszego Pana w domu; mieli procesję Bożego Ciała bez Bożego Ciała. Widzicie, po prostu pozostawiacie przeszkodę, a potem macie zjednoczenie. Problem polega na tym, że ta przeszkoda jest zasadnicza.

W Asyżu, kiedy mieli ostatnie spotkanie wszystkich religii, zrobili to samo. Zgromadzili wszystkie te religie w tym samym domu, klasztorze franciszkanów. Ale tam też musieli Kogoś wyrzucić. Co to było? – Krucyfiks. Usunęli wszystkie krucyfiksy. Wtedy możecie mieć wszystkich razem. Aby mieć swoje zjednoczenie, zjednoczenie wszystkich tutaj na ziemi, wyrzucają Boga.

Przejmujące jest zobaczyć, jak daleko może to zajść w imię ekumenizmu. Jak widać, nie ma to już nic wspólnego z tym, co nazywamy ekumenizmem. Ten nowy ekumenizm jest mechanizmem, dzięki któremu wszystko, co katolickie w Kościele katolickim zostanie zburzone. To, co się faktycznie dzieje, zostało już ogłoszone. Opisali to w 1920 lub 1921 r. przywódcy tego, co nazwano ruchem New Age. W książce The Exteriorization of the Hierarchy, Alice Bailey stwierdziła, że pod koniec XX wieku Kościół katolicki przyjmie zasady masonerii. Ale aby nie wystraszyć wszystkich, zachowa pewien aspekt religijny. I tutaj to mamy; opróżnić przedmiot i zachować strukturę, aby mogła być użyta do czegoś innego. Czym jest to coś innego?  – jest to Kosciół Uniwersalny. Ponieważ chcą jednego rządu światowego, chcą też Jednego Światowego Kościoła. Aby mogło się to stać możliwe – ponieważ struktura Kościoła katolickiego jest olbrzymia, naprawdę nadzwyczajna hierarchia dowódcza – tylko jedna rzecz jest konieczna: zabrać ekskluzywność Kościoła katolickiego. Zabierzcie jego roszczenie do bycia jedynym prawdziwym Kościołem i będziecie to mieć.

Kościół jest „dialogiem”

W tekstach Soboru Watykańskiego II znajdują się małe frazy, które są bardzo interesujące. Mówią one, że Kościół jest sakramentem jedności ludzkości.

A że Kościół jest w Chrystusie niejako sakramentem, czyli znakiem i narzędziem wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego przeto pragnie on wyjaśnić dokładniej swoim wiernym i całemu światu (…) naturę swoją i powszechne posłannictwo. (Lumen Gentium, §1)

Co to oznacza? – „Sakrament” oznacza znak zewnętrzny, który jest skuteczny, który tworzy rzeczywistość. To, co mówi Vaticanum II, to to, że Kościół katolicki ma przyczynić się do zjednoczenia ludzkości. To jest bardzo interesujące. Dają nową misję Kościołowi, który nie ma już przynosić dusz do Boga, ale jednoczyć ludzkość: Jeden Świat. I to właśnie dzieje się na waszych oczach. Nie twierdzę, że wszyscy, którzy są w hierarchii tego właśnie chcą, po prostu mówię, że jest to główny nurt. Nie mówię, że tego właśnie chcą wszyscy, po prostu mówię, że współpracują z tym głównym nurtem myślenia.

Ale to nie ma nic wspólnego z Kościołem katolickim, kropka. To nie jest Kościół katolicki; to jest czymś innym, ale to wygrywa. I to jest problem. To jest jak rak. Rak jest wewnątrz. Możecie powiedzieć, że rak jest nowotworem, że to nie wy. To prawda, ale wciąż jest on wewnątrz. Jeśli możecie, wycinacie go, ale po tym jak rozsieje się po całym ciele, lekarze rezygnują. Nie próbują go usuwać, ponieważ spowodowałoby to więcej szkód. Mówię, że jest to sytuacja, w której znajdujemy Kościół. Wewnątrz Kościoła są obce byty, rzeczy które nie mają nic wspólnego z Kościołem: są w środku i rozproszyły się w taki sposób, że nie można wziąć noża i powiedzieć „usuńmy tę część”, ponieważ musielibyście wszystko wyciąć. To jest tragedia naszej sytuacji.

Obrona wiary nie jest dialogiem, lecz działaniem wojennym

Widzicie, że wykracza to daleko poza samą Mszę. Stawką jest cała religia. Jest to ogromna walka, walka, która toczy się od góry do dołu, w którą zaangażowany jest każdy katolik. Nikt nie może powiedzieć: Jestem bezpieczny. Wszyscy jesteśmy w tej walce. Każdy katolik musi powiedzieć: „Jestem za Jezusem Chrystusem”, ale jest to dziś bardziej uderzającą prawdą, niż kiedykolwiek wcześniej. To niewiarygodne, że Kościół mógł osiągnąć taki punkt. Jeśli chcecie analogii, wyobraźcie sobie dom wypełniony trującym gazem. Ktokolwiek jest odpowiedzialny za wpuszczenie gazu do środka, sam sobie szkodzi. Kto w domu chce pozostać przy życiu, musi założyć maskę przeciwgazową. Wróg jest w ukryciu: jest gazem. Gdzie jest wróg?! Wiecie, jeśli ktoś przyjdzie do was z nożem, możecie się obronić, ale jak masz się bronić przed gazem? Taka jest dzisiaj sytuacja Kościoła i jest to bardzo, bardzo niebezpieczna sytuacja, ponieważ błędy są roznoszone dookoła, są wszędzie, a władze, które powinny być obrońcami albo nic nie robią, albo popychają w złym kierunku. To jest sytuacja, w której jesteśmy, a ci, którzy próbują się temu przeciwstawić, są uważani za buntowników, bandytów, członków sekt itd. To szalona sytuacja.

Kolejny przykład, który pokazuje to samo: przeciwko atakom na wiarę, Kościół ma broń do obrony własnej. Istnieje wiele śródków, które może podjąć. To, co się teraz dzieje to to, że jedynym ciałem, przeciwko któremu Kościół uzywa tej broni, jesteśmy my. Nie używa już zabezpieczeń, których używał przeciwko prawdziwym wrogom Kościoła, przeciwko tym, którzy odrzucili wiarę lub propagowali błąd i tak dalej – wszystkie te środki nie są już używane przeciwko protestantom, „odłączonym braciom” (Teraz mówią, że nie możemy mówić „odłączonym”). Jednak duchowni deklarują, że nie będą mieli z nami nic wspólnego. To jest bardzo interesujące. Dlaczego? – Ponieważ zmuszamy ich do bycia katolikami, ale odwrotnie w stosunku do nas. Zrzucili całą tą broń, ale jeśli chodzi o nas, wciąż pamiętają, że te rzeczy istnieją. Zamiast używać ich przeciwko wrogom, strzelają do wewnątrz. To jest okropne, ale ukazuje to wam, jak głębokie są to sprawy. To jest sytuacja, w której jesteśmy teraz.

Tłumaczenie: Obrona Wiary

Przypisy:

[1] Cytowany z hiszpańskiej edycji L’Osservatore Romano, 4 lutego 2004.