Przeklęte kłamstwa: O losie Judasza Iskarioty

Autor: Peter Kwasniewski
Źródło: Rorate Caeli
Publikacja: 30 marca 2015 r.

Z tradycyjnej kolekty na Wielki Czwartek (Missale Romanum, 1962 r.) jasno wynika, że odwieczne lex orandi Kościoła uczy, że Judasz jest zatracony, skazany na zawsze na ogień piekielny:

Boże, od Ciebie Judasz otrzymał karę za swoją zbrodnię, a łotr nagrodę za wyznanie winy; daj nam doznać skutków miłosierdzia Twego, a jak w czasie swojej męki Pan nasz Jezus Chrystus obydwom oddał różną zapłatę, tak niech zgładzi w nas zastarzały błąd i udzieli nam łaski zmartwychwstania: Który z Tobą żyje i króluje…

Ta konkluzja była kiedyś uznawana przez wszystkich za oczywistą. Dlaczego więc tak wielu ludzi mówi dzisiaj, że „nie wiemy” o ostatecznym losie Judasza? Aby ukazać, że nie przesadzam, przytoczę wypowiedź byłego księdza Thomasa Williamsa z wywiadu dla agencji ZENIT:

Historycznie wielu uważało, że Judasz jest prawdopodobnie w piekle, z powodu surowego oskarżenia Judasza przez Jezusa: „Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził”, jak mówi w Mt 26,24. Ale nawet te słowa nie dają rozstrzygającego dowodu dotyczącego jego losu. Jan Paweł II w swojej książce Przekroczyć próg nadziei z 1994 r. napisał, że słowa Jezusa „nie nawiązują na pewno do wiecznego potępienia”.

Świadectwo Pisma Świętego

Ale czy takie stanowisko ma sens? Rozważmy to, w pierwszej kolejności, wprost z dowodów Pisma Świętego. Nasz Pan mówi: „Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane, lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził” (Mt 26,24). Otóż, o człowieku, który popadł w grzech śmiertelny, ale który potem pokutował – jak Piotr, który również zdradził Chrystusa albo jak Szaweł, który prześladował Jezusa prześladując chrześcijan – byłoby niemożliwością powiedzieć: „Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził”, to znaczy „gdyby w ogóle nie istniał”. Tylko o tych, którzy są skazani na wieczne cierpienie niewypowiedzianych udręk piekła, może być prawdziwie powiedziane: byłoby dla nich lepiej, gdyby nie istnieli. Przeciwnie do tego, winny grzechu śmiertelnego, który pokutuje, przynosi radość aniołom (Łk 15,10) i dziedziczy królestwo niebieskie; nie jest obiektem „nieszczęścia” [„biada” – daw. nieszczęście, bieda – przyp. tłum.] i jest nadzwyczaj dobre to, że taki człowiek się narodzi, ponieważ może wówczas przyjąć urząd, tak jak pierwszy Papież albo Apostoł pogan, a po śmierci będzie się na zawsze cieszył wizją uszczęśliwiającą. Tak więc słowa Jezusa mogą być jedynie wtedy prawdziwe, jeśli Judasz jest zatracony z powodu nieodpokutowanego grzechu śmiertelnego.

Oczywiście wszystko to zgadza się z tym, co mówi się o śmierci Judasza: „Rzuciwszy srebrniki ku przybytkowi, oddalił się, potem poszedł i powiesił się” (Mt 27,5) – to znaczy, wykonał gest rozpaczy, a następnie popełnił samobójstwo, które jest grzechem śmiertelnym. Taki koniec pasowałby do jednego z bliskich naśladowców Jezusa, opisanego w Ewangeliach jako oddanego diabłu: „Wtedy szatan wszedł w Judasza, zwanego Iskariotą, który był jednym z Dwunastu” (Łk 22,3); „A po spożyciu kawałka [chleba] wszedł w niego szatan” (J 13,27).

Św. Piotr zaświadcza o tym rozumieniu śmierci i potępienia Judasza w pierwszym rozdziale Dziejów Apostolskich:

Bracia, musiało wypełnić się słowo Pisma, które Duch Święty zapowiedział przez usta Dawida o Judaszu. On to wskazał drogę tym, którzy pojmali Jezusa, bo on zaliczał się do nas i miał udział w naszym posługiwaniu. Za pieniądze, niegodziwie zdobyte, nabył ziemię i spadłszy głową na dół, pękł na pół i wypłynęły wszystkie jego wnętrzności. (…) Napisano bowiem w Księdze Psalmów: Niech opustoszeje dom jego i niech nikt w nim nie mieszka! A urząd jego niech inny obejmie! (Dz 1,16-20)

Po wyłonieniu dwóch kandydatów, Józefa i Macieja, relacja jest kontynuowana:

I tak się pomodlili: „Ty, Panie, znasz serca wszystkich, wskaż z tych dwóch jednego, którego wybrałeś, by zajął miejsce w tym posługiwaniu i w apostolstwie, któremu sprzeniewierzył się Judasz, aby odejść na miejsce swoje„. (Dz 1,24-25)

Pierwszy Papież dowodzi, że Judasz przez swój występek na zawsze odpadł od apostolstwa. Zauważmy, że Judasz był jedynym apostołem, którego miejsce musiało zostać zajęte po jego śmierci. Kiedy Jakub został zabity przez Heroda (Dz 12,2), Piotr i pozostali nie wyznaczyli innego człowieka na zastępcę Jakuba. Istnieli następcy apostołów (i to o wielu więcej niż dwunastu!), ale nie było innych zastępców. Ostatecznie wszyscy z jedenastu wraz z Maciejem opuści ten świat poprzez śmierć, aby stać się wiecznymi warstwami fundamentu niebieskiego Jeruzalem: „A mur Miasta ma dwanaście warstw fundamentu, a na nich dwanaście imion dwunastu Apostołów Baranka”. (Ap 21,14). Mówiąc prościej, apostoł, który umarł w stanie łaski jest na zawsze apostołem. Jest niezastąpionym, który odbiera swoją nagrodę jako permanentna część fundamentu Kościoła. Może to tylko oznaczać, że Judasz, który musiał zostać zastąpiony, umarł w grzechu i utracił na zawsze swój urząd i apostolstwo. Odszedł „na miejsce swoje”, to jest, w miejsce, które było dla niego stosowne: do piekła.

Świadectwo Ojców i Doktorów

Ta konkluzja, która tak dobrze zgadza się z dowodami Pisma, znajduje się w całym piśmiennictwie Ojców i Doktorów Kościoła. Z niezliczonych świadectw, niech wystarczy nam kilka przykładów. Papież św. Leon Wielki naucza, że Judasz nigdy nie żałował za swój grzech śmiertelny – że popełnił samobójstwo z rozpaczy, dodając winę do winy:

Zdrajca Judasz, ten syn zatracenia (J 17,12), po którego prawicy stał diabeł (Ps 108,6), nie dosięgnął tego miłosierdzia zanim umarł w rozpaczy; nawet w tym czasie, kiedy Chrystus wypełniał tajemnicę powszechnego odkupienia. Nawet on mógłby uzyskać przebaczenie, gdyby nie pospieszył na szubienicę, ponieważ Pan umarł za wszystkich grzeszników. Jednak to nikczemne serce, poddane w pewnym momencie mniejszym oszustwom, a później zaangażowane w ten zdradziecki plan, nigdy nie przyjmowało ostrzeżeń o miłosierdziu Zbawiciela. (…) Bezbożny zdrajca, zamykając swój umysł na wszystkie te rzeczy [przejawy miłosierdzia Pańskiego], zwrócił się ku sobie, nie umysłem aby żałować, ale w szaleństwie zatracenia. A zatem ten, który sprzedał Twórcę życia Jego mordercom, zgrzeszył nawet w akcie umierania, czym powiększył swoją wieczną karę. (Kazanie 62, De passione Domini XI [PL 54], [w:] The Sunday Sermons of the Great Fathers, Tom. 2, s. 183)

Św. Augustyn wyraża dokładnie ten sam pogląd:

Bo jeśli nie wolno zabierać prawa w swoje ręce i zabijać nawet winną osobę, której śmierć nie jest uzasadniona publicznym wyrokiem, to na pewno ten, kto sam siebie zabija, jest zabójcą. (…) Czy sprawiedliwie nienawidzimy uczynków Judasza i czy sama prawda nie mówi nam, że wieszając siebie raczej spotęgował niż odpokutował swoją winę tej najbardziej niegodziwej zdrady, ponieważ rozpaczając nad Bożym miłosierdziem w swoim smutku, który spowodował śmierć, nie pozostawił sobie miejsca na uzdrawiającą pokutę? (…) Gdy Judasz zabił samego siebie, zabił nikczemnika i przeszedł z tego życia obciążony nie tylko śmiercią Chrystusa, ale także swoją własną: bo choć zabił samego siebie z powodu swojej zbrodni, zabicie siebie było kolejną zbrodnią. (Państwo Boże, Księga 1, Rozdz. 17)

Z tradycji Wschodu mamy św. Efrema Syryjczyka:

Judasz był skarbnikiem trucizny [Szatana],
I choć forma Szatana jest ukryta,
W Judaszu jest on całkowicie widoczny;
Chociaż historia Szatana jest długa,
Jest podsumowana w Iskariocie. (Hymns of Paradise XV, s. 187)

I znów św. Efrem:

O! Ilu dobrych rzeczy, jakiej radości zostajemy pozbawieni, gdy jesteśmy bez miłości? Judasz nią pogardził i opuścił grono Apostołów. Porzucając Prawdziwe Światło, swojego własnego Mistrza, nienawidząc swoich braci, wyszedł w ciemność. Z tego powodu Piotr, Książe Apostołów, mówi: „z którego wypadł Judasz, aby odejść na miejsce swoje” (Dz 1,25). I znowu Jan Ewangelista: „Kto zaś nienawidzi brata swego, jest w ciemności i w ciemności chodzi i nie wie, dokąd idzie, gdyż ciemności zaślepiły jego oczy” (1 J 2,11). (Red. Vossio, S. Eph., T. 1, Kazanie 5, Mt. 11,29)

Św. Tomasz z Akwinu pisze: „Ocalenie Judasza byłoby (…) sprzeczne z [Bożą] wiedzą uprzednią i usposobieniem, przez które On przygotował dla niego wieczną karę; stąd to nie porządek sprawiedliwości [jako taki] czyni niemożliwym zbawienie Judasza, ale porządek uprzedniej wiedzy i usposobienia” (W IV Sent., dist. 46, qu. 1, art. 2, qa. 2, ad 3) i mówi praktycznie:

Tak jak skorzystanie z łaski jest związane z ostatecznym skutkiem predestynacji, tak nadużywanie jej jest związane ze skutkiem potępienia. Teraz, w przypadku Judasza nadużywanie łaski były powodem jego potępienia, skoro został on potępiony, ponieważ umarł bez łaski. Co więcej, fakt, że nie miał łaski, gdy umarł, nie był spowodowany niechęcią Boga do jej udzielenia, lecz jego niechęcią do jej przyjęcia – jak wskazują zarówno Anzelm, jak i Dionizy (De veritate, q. 6, art. 2, obj. 11: tę część zastrzeżeń Tomasz ma za prawdziwą).

Św. Katarzyna ze Sieny, w swoim typowym, rzeczowym stylu, nie owija w bawełnę:

To grzech niewybaczalny, ani w tym życiu, ani w przyszłym. Dusza odtrąciła miłosierdzie moje, wzgardziła nim i grzech ten jest cięższy, niż wszystkie inne grzechy, które popełniła (por. Mt 12,31-32). Toteż rozpacz Judasza była bardziej obraźliwa dla Mnie i boleśniejsza dla Syna mojego, niż jego zdrada. Więc dusza jest oskarżona za ten fałszywy sąd, że uważała grzech swój za większy, niż moje miłosierdzie i przeto jest karana z szatanami i dręczona wiecznie z nimi. (The Dialogue, nr 37, Wyd. Paulistów, s. 79)

Powinno wydawać się oczywiste, że Judasz jest zatracony, z dwóch powodów: po pierwsze, słowa Jezusa nie mają innego sensu; po drugie, [Judasz] jest przedstawiony jako zabójca siebie w rozpaczy, co jest grzechem śmiertelnym (rozpacz, jeden z największych grzechów) prowadzącym do kolejnego grzechu śmiertelnego (samobójstwa). Kościół w przeszłości nie pozwalał nawet na pochówek samobójców na terenach kościelnych, ponieważ uznawano za oczywiste, że każdy, kto nienawidzi daru życia w takim stopniu, że nim gardzi, nie może mieć w sercu miłości Boga. Obecnie bardziej zwracamy uwagę na psychologiczne zamieszanie i anarchię, w którą, zwłaszcza we współczesnym świecie, może wpaść wielu ludzi, ale to nie czyni samobójstwa neutralnym ani nieszkodliwym. Pozostaje obiektywnie najcięższym grzechem skierowanym przeciwko życiu ludzkiemu, ponieważ jest grzechem skierowanym przeciwko własnemu życiu danej osoby, dla którego miała daną najgłębszą naturalną miłość („Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”). Ten, kto popełnia samobójstwo w stanie rozpaczy, odrzuca samą podstawę miłości jakiejkolwiek osoby, ludzkiej albo Boskiej.

Współczesna teologia

Wróćmy do współczesnej teologii. Jeśli jest możliwe, że Judasz nie jest w piekle, czy nie byłoby równie dobrego powodu, by zapytać całkiem szczerze, czy ktokolwiek jest w piekle? To oczywiście prowadzi nas do niesławnego pytania Hansa Ursa von Balthasara: „Czy wolno mieć nadzieję, że wszyscy będą zbawieni?”.

Odpowiadając na to pytanie twierdząco, Balthasar urządzą sobie kpiny z jednomyślnego chrześcijańskiego komentarza do Ewangelii, począwszy od czasów apostolskich i kwestionuje coś, co dla każdego, kto czyta same słowa Ewangelii i Listów, byłoby pewnikiem: że istnieje piekło i że idą do niego dusze – Judasza i wielu innych, jak pokazała dzieciom Matka Boża w Fatimie.

Biorąc pod uwagę jego własne kuglarstwo, czy Balthasar miał jakiekolwiek prawo do narzekania, kiedy jemu współcześni poddawali dekonstrukcji Ewangelię i życie Chrystusa? On sam przyjął doktrynę, która jest całkowicie jasna w swoim znaczeniu – nie puste groźby o karze wiecznej, ale naprawdę istniejącą rzecz, o której mówi się jako o zupełnie realnej i całkowicie pewnej dla wszystkich, którzy nie pokutują – uczynił płynną, otwartą, pełną znaków zapytania. Kiedy już przyjmie się ten rodzaj sofistycznego manewru, co dzieje się z Dziewiczym Narodzeniem albo Zmartwychwstaniem, a nawet Boskością Chrystusa?

Mamy tu do czynienia z jeszcze jednym przykładem tego, w jaki sposób dzisiejszy Kościół stał się całkowicie zdezorientowany relatywistycznym współczesnym myśleniem, zamiast podążać śladami wielkich Ojców i Doktorów. Ci, którzy mają to szczęście brania udziału w tradycyjnej łacińskiej Mszy św. są formowani przez zdrową i stałą doktrynę, którą liturgia jest nasycona i która dostarcza wiernego i wiecznego świadectwa. Głoszenie związane ze starożytną Mszą św. często zawiera zbawienne przypomnienia, że bojaźń Pańska jest początkiem mądrości i że nie powinniśmy się bać tego, kto może zniszczyć ciało, ale Tego, który może potępić duszę i że naszym wiecznym przeznaczeniem jest wieczna szczęśliwość lub wieczna męka.

W obrębie Mszy Wszechczasów nie można znaleźć obłędu zaprzeczania temu, że w piekle jest wiele dusz i że dołącza do nich ich coraz więcej każdego dnia. Nie zmieniamy liturgii, aby ją dopasować do naszej zmieniającej się teologii, wycinając i wklejając, mażąc i wydrapując. Zamiast tego z wdzięcznością przyjmujemy i pokornie akceptujemy wszystko to, co zostało nam przekazane w świętej liturgii – wszystko, łącznie z kolektą Wielkiego Czwartku. Tradycja jest naszym stabilnym gruntem, naszym wiernym tłumaczem Ewangelii Chrystusa Pana.

Tłumaczenie: Obrona Wiary; Kolekta Wielkiego Czwartku za: The Divinum Officium Project; Fragment dzieła św. Katarzyny ze Sieny „Dialog o Bożej Opatrzności, czyli księga Boskiej nauki” za: sienenka.blogspot.com