Część 1 | Część 2
Traktat O religii chrześcijańskiej.
Rozdział I. O religii w ogóle
Artykuł III. O własnościach religii.
Nie chcemy tutaj wszystkich wyliczać, ale rozstrząśniemy tylko dwie, a mianowicie prawdziwość i jedność religii. Wspomnieliśmy, że za pomocą religii osiągamy nasz cel ostateczny. Bóg jest Prawdą samą i jest jeden, zatem i cześć Jemu oddawana, nie może być niezgodną z Jego przymiotami, ani u każdej jednostki różną.
Teza I. Religia powinna być prawdziwą i jedną
Przeciwnikami tej tezy są ludzie względem religii obojętni, inaczej indyferentystami zwani, mówiący, że każda religia jest dobrą.
Teza składa się z dwóch części. Pierwsza z nich opiewa: „religia powinna być prawdziwą” a druga: „religia powinna być jedną”.
I. Dowodzimy najpierw części pierwszej. Przez prawdziwość religii rozumiemy to, że oddajemy Bogu taką cześć wewnętrzną i zewnętrzną, jakiej domagają się rzeczywiście Jego przymioty i Jego wola święta.
1. Zbawiciel powiada (Jan 4,23) „prawdziwi chwalcy będą chwalić Ojca w prawdzie”. Bóg jest samą prawdą, więc nie może się zgodzić na to, aby Mu fałszywą cześć oddawano.
2. Co więcej, religia fałszywa nie jest religią, ale bezbożnością, szydzeniem z Boga i bluźnierstwem. Przypisywanie Bogu jakichś złych uczynków, odmawianie Mu doskonałości, wymyślanie nowych prawd moralnych, uznawanie występku za cnotę, posługiwanie się obrzędami zabobonnymi itd. co wszystko znajdujemy w fałszywych religiach, nie jest zaiste czcią należną Bogu.
3. Jeżeli Bóg objawił jakąś religię ludziom i jakieś obrzędy przepisał, natenczas tylko ta cześć, Mu oddawana, jest prawdziwą i jedynie ta religia Jemu się podoba. Kto Go czci inaczej, już Mu czci nie oddaje, ale Go obraża.
Zarzut. Bóg poprzestaje na dobrej woli ze strony człowieka; kto tedy czci Boga w dobrej myśli, jest Mu miłym, chociażby pojęcia jego o religii były mylne.
Odpowiadamy, iż właśnie dobra wola w tem się objawia, że człowiek chce prawdziwie czcić Boga i prawdziwą religię wyznawać. Każdy jest więc obowiązany do zbadania czy wyznaje prawdziwą religię.
II. Druga część tezy opiewa: „Religia powinna być jedna”. Własność ta wyklucza wszelkie religie, oprócz prawdziwej.
1. Czytamy bowiem w liście św. Pawła (Efez. 4, 5): „Jeden Pan, jedna wiara”. Prawdziwa religia uznaje tylko jednego Boga, a zatem musi być jedną, bo nie ma dwóch zdań prawdziwych o tej samej rzeczy, z tego samego względu uważanej; jedno tylko pojęcie Boga, jedna nauka o porządku moralnym i o czci Bogu należnej może zgadzać się z prawdą.
2. Podstawą religii ze strony człowieka jest zależność całkowita i istotna natury ludzkiej od Boga. Gdzie zaś jest jedna i ta sama zależność, tam musi być jedna i ta sama religia. Skoro wszyscy ludzie, żyjący w jakichkolwiek czasach i miejscach, mają tę samą naturę, wszyscy też obowiązani są okazywać wszędzie i zawsze jednakowe posłuszeństwo Bogu, czyli innymi słowy religia powinna być jedną.
3. Religia stanowi węzeł moralny, czyli spójnię, łączącą człowieka z Bogiem. Ta spójnia wynika z prawa, jakie do nas ma Bóg i z istoty natury samej. Bóg na mocy prawa swego do nas, może od nas domagać się tylko jednej prawdziwej religii, a natura ludzka wszystkim wspólna zobowiązana jest mocą sprawiedliwości do oddawania jednej tylko czci prawdziwej Bogu.
Zarzut. Lecz inna religia była za czasów Patriarchów, inna za Mojżesza, a inną ustanowił Chrystus Pan.
Odpowiadamy, iż religia Patriarchów i Mojżesza były formami mniej doskonałymi jednej prawdziwej religii, które miały potrwać tylko do czasu. To też ustały, kiedy Chrystus Pan przyszedł na świat. Atoli te religie nie są w sprzeczności z Chrystusową, bo głosiły to samo prawo moralne i oddawały cześć jednemu prawdziwemu Bogu.
Artykuł IV. O obojętności, czyli indyferentyzmie w rzeczach religii.
1. W ścisłym związku z poprzednimi tezami zostaje pytanie: co myśleć o indyferentyzmie? (od łacińskiego indifferens obojętny). Jest to zapatrywanie, wedle którego nie trzeba szukać prawdziwej religii.
2. Dzieli on się na indyferentyzm „absolutny”, czyli bezwarunkowy, który uznaje religię za rzecz wcale obojętną i niepotrzebną; i na „relatywny”, czyli względny, który uznaje konieczność jakiejś religii. Ten znowu podzielić można na „powszechny”, głoszący, że wszystkie religie, prawdziwe i fałszywe, są zarówno dobre i użyteczne i że człowiek może we wszystkich osiągnąć zbawienie; i na „względny” w ściślejszym znaczeniu, który jedną tylko religię uznaje za prawdziwą, ale sądzi, że nie ma żadnej różnicy między sektą a religią. Ten np. uważa religię chrześcijańską za prawdziwą, lecz sądzi, że każdy może się zbawić w swojej sekcie.
3. Ten indyferentyzm „względny” zaleca tzw. „tolerancję religijną”. Tolerancja, wyraz z łacińskiego wzięty (oznacza znoszenie, cierpienie), da się podzielić na „dogmatyczną” czyli „religijną” i na „polityczną”. Dogmatyczna znowu rozpada się na „szerszą” i „ciaśniejszą”. „Szersza” uważa wszystkie religie, w świecie istniejące, za równie dobre i święte i głosi, że w każdej człowiek może osiągnąć zbawienie. Tolerancja „ciaśniejsza”, inaczej „protestancką” nazwana, uznaje tylko wszystkie sekty chrześcijańskie za religie dobre.
Tolerancja taka nie jest więc niczym innym, jak tylko indyferentyzmem względnym.
Tolerancja dogmatyczna znana jest jeszcze i pod innym nazwiskiem, a mianowicie „wolności wyznań”. Głosi ona, iż wolno wyznawać każdemu człowiekowi religię, jaka mu się spodoba a władza, czy to świecka, czy duchowna, niesłusznie postępuje, jeżeli znosi albo zmniejsza taką wolność wyznań. Zwolennikami jej byli Lamennais, a chwilowo i Lacordaire i Montalembert.
Tolerancja „polityczna” inaczej „cywilną” zwana, oznacza ducha ustaw świeckich pozwalających na publiczne wykonywanie praktyk religijnych, albo zapewniających równą opiekę jakiejkolwiek religii, a zatem tak prawdziwej jak i fałszywej.
Teza V. Indyferentyzm religijny zasługuje na potępienie.
Przeciwnikami tej tezy są: Herbert, Cherbury, Tindal, Roussean itd.
1. Wszelka nauka bluźniercza zasługuje na potępienie, a taką jest indyferentyzm. Twierdzi bowiem, że wszystkie religie, albo że wszystkie sekty religii chrześcijańskiej są miłe Bogu i są dobre. Tak zaś twierdzić, to znaczy utrzymywać, iż kłamstwo i prawda, dobre i złe rzeczy są zarówno przyjemne w oczach Bożych, a to zdanie zaprzecza Bogu prawdziwości i świętości, czyli bluźni przeciwko Jego nieskończonym doskonałościom.
2. Nauka fałszywa godna jest potępienia, a taką jest indyferentyzm. Uczy bowiem, że człowiek ma prawo wybrać sobie według własnego upodobania jedną z pomiędzy wielu religii. To zaś jest fałszem. Albowiem człowiek nie posiada tego prawa ani z natury, bo do Boga jedynie należy określenie, w jaki sposób chce być czczony; ani też nie ma na to pozwolenia Bożego, bo Bóg jako istota najświętsza nie może na to zezwolić, aby Mu cześć oddawał Jego niegodną.
3. Nauka, która wprost zagraża podwalinom społeczeństwa, jest godną potępienia, a taką jest również indyferentyzm. Bez religii, nie może istnieć żadne społeczeństwo, nie może się ostać żadne państwo, a indyferentyzm znosi religię, ucząc, że każdy może mieć własne pojęcia religijne i że nie ma praw obowiązujących wszystkich ludzi, a to przecież wprost wymierzone jest przeciwko religii, a tym samym i przeciwko społeczeństwu i państwu.
4. Nauka, która poniża człowieka, zasługuje na to, aby ją odrzucić, a taką jest indyferentyzm. Ten bowiem albo każe wierzyć, że wszystkie religie są prawdziwe, a więc i cześć oddawana bałwanom, nie jest niedorzeczną, a przez to okazuje jak największą nierozumność; albo uznaje, że wszystkie sekty, z których jedna sprzeciwa się drugiej, równie są dobre.
Według tego zdania tak dobrą jest nauka np. arianów głoszących, że Chrystus jest tylko człowiekiem, jak i nauka Kościoła katolickiego, który każe wierzyć, że Chrystus jest Bogiem i człowiekiem. Wtedy byłaby też równie dobrą nauką protestantów twierdzących, że Papież jest Antychrystem, jak i nauka Kościoła św., że jest Namiestnikiem Chrystusa Pana.
Zapatrywanie to jest oczywiście niedorzeczne. Sam bowiem rozum dyktuje , że prawda jedną tylko być może.
Jednokowoż o ludziach, przyznających się do indyferentyzmu można nie bez postawy przypuszczać, że właściwie żadnej religii nie uznają za prawdziwą: a wtedy są oni bezbożnikami.
Indyferentyzm potępiła kilkakrotnie Stolica święta. I tak, Pius IX encykliką z 1846 r. „Qui pluribus”; encykliką z 1858 r. „Singulari quidem”; w Syllabusie prop. 15, 16 i 18 i Leon XIII encykliką z 1888 r. „Libertas praestantissimum”. To, co powiedzieliśmy o indyferentyzmie odnosi się także i do tolerancji dogmatycznej i wolności wyznań; są one także potępione w Syllabusie Piusa IX.
Zarzut. Sam Bóg obdarzył nas wolną wolą, wolno zatem wyznawać religię, jaka komuś przypada do gustu.
Prawdą jest, odpowiadamy, iż Bóg obdarzył wolną wolą człowieka, ale żąda aby tej wolnej woli używał w dobrym kierunku, czyli aby Mu cześć oddawał prawdziwą.
Uwaga 1. Cóż należy sądzić o „tolerancji cywilnej”? Jest ona dozwoloną tylko warunkowo a mianowicie, jeżeli państwo wskutek tego uniknie wielkich nieszczęść, jak np. wojen domowych, niezgody pomiędzy obywatelami; jeżeli władze państwowe nie popierają wprost błędów; jeżeli nie ma obawy, że religia prawdziwa straci wielu wyznawców.
Św. Tomasz, mając na oku tę tolerancję, powiada iż rządy ludzkie powinny naśladować rządy Boskie. Bóg zaś, chociaż jest wszechmocny i najlepszy dupuszcza przecież, iż niejedno złe dzieje się we wszechświecie, które mógłby powstrzymać, aby usunięcie tego złego, nie zniweczyło większego dobra, lub nie ściągnęło rzeczy jeszcze gorszych.
Zarzut. Ale powiesz: pozwolenie warunkowe i powszechne, udzielone wszystkim religiom, aby publicznie swoje obrzędy sprawowały i zasady swoje głosiły, nic zdrożnego w sobie nie zawiera. Prawda bowiem bardziej się podoba niż błąd, cnota więcej pociąga niż występek. Ten zaś skutek sprowadza zapoznanie się z różnymi wyznaniami.
Odpowiadamy, iż prawda, sama w sobie uważana, ma moc potężniejszą od występku, może tedy pociągnąć do siebie; ale z powodu naszej słabości i skłonności do złego, nie zawsze ten wpływ wywiera. To też już Paweł św. powiada o sobie (Rzym. 7,15): „bo nie to czynię, co chcę dobrego; ale złe, które nienawidzę, to czynię”. Bezwarunkowe tedy i powszechne pozwolenie, dane wszystkim religiom, nie rodzi dobrych owoców, co też stwierdza i historia.
Uwaga 2. To, cośmy powiedzieli o indyferentyzmie, da się zastosować i do „liberalizmu”, który Pius IX potępił w Syllabusie prop. 77-80. Głosi on [liberalizm], że państwo ma być rządzone bez względu na religię, ani też [nie] powinno [się] odróżniać religii prawdziwej od fałszywej. Dąży on do rzeczypospolitej bez Boga (’etat athee).
Uwaga 3. To wszystko odnosi się i do „socjalizmu międzynarodowego”, który dąży do założenia państwa robotników. Rozumie się samo przez się, iż według zdania socjalistów, państwo to będzie bez Boga, bo religia u nich jest rzeczą „prywatną”, o którą się nikt nie troszczy. Błąd ten potępiła Stolica Święta kilkakrotnie: Encykl. Qui plur. 1846; Nostis 1849 itd. Leon XIII zdemaskował go w Encyklice: Rerum novarum, i zarazem podał reguły, których zachowanie może zapewnić polepszenie doli robotników.
Artykuł V. Powinniśmy szukać religii prawdziwej
Wykazaliśmy, jak zgubną rzeczą jest obojętność religijna. Nikt tedy nie powinien mówić, że sprawy religii nic go nie obchodzą. Jeżeli popęd do badania prawdy, do wiedzy, jest już każdemu z nas wrodzony, jeżeli na każdym polu umiejętności tylu badaczy pracuje z zapałem i poświęceniem, to pomiędzy tymi badaniami pierwsze miejsce powinno zajmować to, które ma na celu poznanie religii prawdziwej.
Religia bowiem zajmuje się samym Bogiem. Ona podaje nam obowiązki, jakie ciążą na nas względem Boga i od których wykonywania zależy doczesne i wieczne nasze szczęście.
Teza VI. Człowiek obowiązany jest szukać religii prawdziwej; nie wolno mu zaś odrzucić z góry religii objawionej a mianowicie chrześcijańskiej.
Przeciwnikami tej tezy są z jednej strony ci, którzy twierdzą, że w rzeczach religii nic nie przysługuje rozumowi, z drugiej zaś ci, którzy go zbyt wysoko stawiają i to tylko przyjmują, co rozum jako najwyższy sędzia uzna za prawdę, „Pomiędzy filozofami”, mówi Laktancjusz (de falsa sap. 1. 6, c. 6), „jedni twierdzą, że można wszystko wiedzieć: ci nie mają rozumu; drudzy zaś że nie można nic wiedzieć: i ci nie są mędrsi. Jedni przyznają człowiekowi zbyt wiele, drudzy zbyt mało; jedni i drudzy stracili miarę i wpadli w ostateczność. Gdzie więc mieści się mądrość? Polega ona na tym, aby nie przyznawać człowiekowi wszelkiej wiedzy, którą posiada sam Bóg, ani też nie poniżać go do rzędu zwierząt przez odmawianie mu wszelkiej wiedzy, pomiędzy tymi dwoma ostatecznościami jest środek i ten przystoi człowiekowi”. Dowody.
1. Człowiek jest obowiązany czcić Boga w taki sposób, jak Bóg chce, a o tym właśnie poucza religia prawdziwa; a przeto obowiązany jest szukać religii prawdziwej. Kto bowiem ma pewien cel wytknięty, temu nie mogą być obojętne środki, prowadzące do celu, a takim właśnie środkiem jest szukanie religii prawdziwej.
2. Od tego szukania prawdy mógłby człowiek być zwolniony tylko wtenczas, gdyby ono nie było potrzebne, to jest, gdyby prawda narzucała się tu sama każdemu z bezpośrednią oczywistością. Ale tak nie jest; bo jakkolwiek cuda i proroctwa wydają świadectwo prawdziwej religii, to przecież nie możemy jej rozpoznać bez wszelkiego zastanowienia.
3. Z pośród religii, na ziemi wyznawanych na szczególniejszą uwagę zasługuje religia przyrodzona, wynikająca z rozumu przyrodzonego, można ją rozpoznać w wierzeniach pogańskich, o których jednak mówi słusznie św. Paweł (Rzym. 1,21): „Gdyż poznawszy Boga, nie jako Boga chwalili, ani dziękowali”, bo nie chcieli Go czcić i miłować. Następnie przypatrzeć się trzeba religii objawionej żydowskiej, która była potwierdzona cudami i proroctwami, a obowiązywała do przyjścia Chrystusa Pana. Ale największą uwagę zwraca na siebie z wielu powodów religia chrześcijańska, która tyle już wydała przedziwnych owoców i powołuje się na niezliczone świadectwa stwierdzające, że jest jedynie prawdziwą, że zapewnia szczęście doczesne i wieczne według słów Zbawiciela (Jan 14,6): „jam jest droga i prawda i żywot”.
4. Atoli ta religia miała i ma licznych nieprzyjaciół. Godzą na nią poganie, żydzi i Mahometanie, liczne szkoły filozoficzne, odrzucając zupełnie religię i możliwość objawienia. Do tych należą: naturaliści, racjonaliści, indyferentyści. Dadzą się zaś oni podzielić już to ze względu: a) na różnicę swoich przypuszczeń, odnoszących się do świata i możliwości poznania (idealiści, materialiści, sceptycy itd.), już to ze względu na opinię o Bogu, (ateizm, deizm, panteizm, który znów przybiera wielorakie kształty), już to ze względu b) na czas, w którym żyli. Między starszymi cztery były główne szkoły filozoficzne: Platońska, Arystotelesa czyli Perypatetyków, Epikurejczyków, Zenona czyli Stoików. Epikurejczycy byli materialistami (Leukippos, Democritos, Lucretius, Epikurus itd.).
W nowszych czasach wystąpiło najwięcej przeciwników religii we Włoszech, we Francji, Anglii i Niemczech. Z pomiędzy Włochów sławniejsi są: Machiavelli † 1527, Giordano Bruno † 1600, Vanini † 1619 itd. Szczególnie wsławił się także żyd holenderski Spinoza jako filozof panteista † 1677. Z pomiędzy Anglików: Herbert de Cherbury † 1648, Hobbes † 1625, Locke † 1704, Shaftesbury † 1713, Toland † 1723, Tindal † 1733, Ballingbroke † 1751, Hume † 1776. Z pomiędzy Niemców: Kant † 1804, Fichte † 1814, Schelling † 1854, Hegel † 1831, Baur, Strauss, Schopenhauer, Feierbach, Hartmann itd. Z pomiędzy Francuzów: Bayle † 1706, Voltaire † 1778, D’Alembert † 1783, Montesquieu † 1755, D’Argens † 1771, Martmontel † 1799, Mautpertuis † 1756, Condorcel † 1794, Toussaint † 1722, T. J. Rousseau † 1778, La Mettrie † 1751. Diderot † 1784, De Solney † 1820, De Tracy † 1836, Renan itd.
Do przeciwników prawdziwej religii należą także Wolnomularze; ta sekta powstała w Anglii, stąd przeniosła się do Francji w r. 1725; stamtąd rozpowszechniła się po całej Europie i w innych częściach ziemi; Elektycy, odrzucający wszystko co jest w religii nadprzyrodzone.
Zarzut. Powiesz znowu: Nikt nie jest obowiązany do rzeczy niemożebnych, a taką jest właśnie szukanie prawdziwej religii, kiedy ich tyle pod słońcem istnieje i każda głosi o sobie, że ona jest tylko prawdziwą.
Odpowiadamy, że przy tym badaniu nie trzeba koniecznie uwzględniać wszystkich religii, ale wystarczy przypatrzeć się tylko religii objawionej, głoszonej przez Kościół katolicki, poparty cudami i proroctwami a każdy zdrowym rozumem i dobrą wolą obdarzony, może w niej rozpoznać prawdziwą.
Dogmatyka katolicka. Część ogólna. Krótko napisał X. J. Tylka. Drugie wydanie. Tarnów 1900, s. 43-52.
Pisownię nieznacznie uwspółcześniono.