Kiedy rozważa się podstawy życia wewnętrznego, nie można mówić o działaniu Chrystusa, Wszechpośrednika, na Jego Mistyczne Ciało, nie wspominając przy tym również o wpływie Maryi Pośredniczki.
Wiele elementów przedstawionych w tym systemie "etyki sytuacyjnej" zaprzecza obiektywnej prawdzie i nakazom zdrowego rozumu, zdradza ślady relatywizmu i modernizmu oraz oddala się od katolickiej doktryny przekazywanej przez wieki. W wielu swoich twierdzeniach są one podobne do niekatolickich systemów etycznych.
Nasz urząd apostolski nakłada na Nas obowiązek czuwania nad czystością wiary i nieskazitelnością katolickiej dyscypliny. Wymaga od Nas ochrony wiernych przed złem i błędem, zwłaszcza wtedy, gdy zło i błąd prezentowane są w porywającej mowie, która – ukrywając niejasność pojęć i dwuznaczność wyrażeń pod żarem uczuć i górnolotnych słów – może rozpalić serca dla atrakcyjnych, niemniej jednak zgubnych, spraw.
Bogu, jako stwórcy, Panu, dobroczyńcy i niestworzonej prawdzie, jesteśmy winni, na podstawie prawa naturalnego, kult religii naturalnej i posłuszeństwo wiary, jeśli ma On jawnie objawić coś nadprzyrodzonego.
Kryzys w rodzinie i małżeństwie przejawiający się w ciągłej ekspansji antykoncepcji, rozwodów, aborcji, stosunków pozamałżeńskich, cudzołóstwa i homoseksualizmu, wyraźnie wywodzi się z ducha świata, a ostatecznie z upadłej natury. Jednak aktualnie ten sam duch wprowadził się w samo Magisterium Kościoła do tego stopnia, że również ono odgrywa coraz większą rolę w pogłębianiu kryzysu.
Prawdą jest, że małżeństwo, jako instytucja naturalna, nie jest z woli Stwórcy ukierunkowane na osobiste doskonalenie męża i żony jako jego główny cel, ale na prokreację i wychowania nowego życia. Inne cele małżeństwa, chociaż są częścią planu natury, nie są tak samo ważne jak pierwszy.
1 – The Church no longer needs to convert anyone? 2 – Should the Gospel be adapted to contemporary culture? 3 – Capital punishment...
Moderniści, idąc ślepo za "filozofem protestantyzmu" Kantem, utrzymują, że rozum ludzki, zamknięty w sferze zjawisk, nie może wznieść się do Boga, ani poznać Jego istnienia z rzeczy widzialnych, jak to uczy Kościół katolicki. Ten "agnostycyzm" doprowadził ich do "immanentyzmu", czyli do twierdzenia, że religia nie pochodzi z objawienia Bożego, mającego za sobą powagę samego Boga i nieomylne nauczycielstwo Kościoła, ale z tzw. "immanencji życiowej", to jest, ze zmysłu czyli uczucia religijnego, które samorzutnie objawia Boga własnej "jaźni" czyli tzw. "podświadomości", przez nią zaś świadomości ludzkiej; a więc zawiera w sobie rzeczywistość Bóstwa, jako swój przedmiot i swoją przyczynę zewnętrzną.
Liberalizm każdego stopnia i wszelkich postaci został formalnie potępiony – tak dalece że, niezależnie od motywów swojej wewnętrznej zjadliwości, jest on objęty formalnym zakazem Kościoła, który jest wystarczający dla wszystkich wiernych katolików. Byłoby niemożliwe, aby błąd tak rozpowszechniony i tak radykalny uniknął potępienia.
Protestantyzm w sposób naturalny rodzi tolerancję na błędy. Odrzucając zasadę autorytetu w religii, nie ma on ani kryterium, ani definicji wiary. W oparciu o zasadę, że każda jednostka lub sekta może interpretować depozyt Objawienia zgodnie z nakazami prywatnego osądu, rodzi niekończące się różnice i sprzeczności. Pod wpływem prawa własnej bezsilności, z powodu braku jakiegokolwiek decydującego głosu autorytetu w sprawach wiary, jest zmuszony uznać za ważne i ortodoksyjne wszelkie przekonania, które wynikają z wykonywania prywatnego osądu.