Autor: Cole DeSantis
Źródło: One Peter Five
Gdy Kościół Katolicki świętuje czas Wielkiego Postu, dobrze byłoby, aby wierni zrozumieli, jakie jest prawdziwe znaczenie tego okresu liturgicznego.
Wielu katolików słusznie łączy okres Wielkiego Postu ze skruchą i czynieniem pokuty za nasze grzechy. To wszystko jest jak najbardziej właściwe dla czasu, który prowadzi do Wielkanocy, kiedy celebrujemy ostateczne zwycięstwo Chrystusa nad siłami grzechu i śmierci. Ale co dokładnie zawiera się w pokutowaniu za grzechy?
W psalmie responsoryjnym Środy Popielcowej, wziętym z Psalmu 51, jest napisane: „Zmiłuj się nade mną, Boże, w swojej łaskawości, w ogromie swego miłosierdzia wymaż moją nieprawość!” (Psalm 51:3). Dalej, w tym samym psalmie, czytamy: „Oto Ty masz upodobanie w ukrytej prawdzie, naucz mnie tajników mądrości” (Psalm 51:8). Z tych dwóch wersetów można wywnioskować, że Bóg, w swoim nieskończonym miłosierdziu, chce odpuścić nam grzechy, z kolei my, jako istoty posiadające wolną wolę, musimy chętnie wybrać przyjęcie i współpracę z Bożym miłosierdziem. Bóg, przez swoje Objawienie, powiedział nam wszystko, co musimy wiedzieć, aby to móc uczynić. Tak więc potrzebne są dwie rzeczy, aby pokonać grzech: wolna inicjatywa Boga do rozszerzania swojej łaski i miłosierdzia wobec nas i nasze szczere pragnienie do bycia odbiorcą przebaczenia i do pokuty za nasze grzechy.
Mając to na uwadze, musimy być świadomi istnienia dwóch duchowych i moralnych tendencji, których musimy unikać, aby mogła w nas zaistnieć prawdziwa skrucha. Pierwszym jest grzech zuchwałości, a drugim grzech rozpaczy. Zuchwałość jest wtedy, kiedy osoba wierzy że Bóg automatycznie wybacza grzechy, po prostu dlatego że człowiek pragnie przebaczenia i ten ktoś nie potrzebuje o tym właściwie mówić albo czynić cokolwiek, aby żałować za swoje grzechy. Jednym słowem, jest to chęć otrzymania Bożego miłosierdzia i przebaczenia bez towarzyszącego mu pragnienia nawrócenia i odpokutowania za grzechy.
Boże miłosierdzie nie może prowadzić do prawdziwej odnowy duchowej, jeżeli nie mamy chęci do współpracy z Bogiem. Encyklopedia Katolicka zauważa, że zuchwałość – którą definiuje jako stan, w którym dusza „ma nadzieje na zbawienie, nie czyniąc przy tym niczego, aby na nie zasłużyć, albo na wybaczenie grzechów, bez żałowania za ich popełnienie” – rodzi się z poczucia dumy.
Ten drugi grzech – rozpacz – jest duchowym stanem, w którym ktoś wierzy, że jego, albo jej grzechy są tak wielkie, że Bóg nie jest ich wstanie wybaczyć albo nie ma woli ich wybaczenia, albo, że te grzechy przekraczają zdolność człowieka do ich przezwyciężenia. Co stanowi pewną ironię, rozpacz sama w sobie jest przeszkodą w żalu za grzechy, ponieważ jeśli ktoś uważa, że jego grzech jest zbyt wielki, aby mógł zostać przebaczony, ten przebaczenia szukać nie będzie.
W krótkich słowach, rozpacz jest przeszkodą w poszukiwaniu przebaczenia Boga, które ktoś w stanie rozpaczy uważa za niemożliwe do otrzymania, podobnie jak zuchwałość jest przeszkodą do nawrócenia albo pokutowania, które ktoś będąc zuchwałym uważa za niepotrzebne lub zbędne. Ponownie, odwołując się do Encyklopedii Katolickiej, zuchwałość może być uznana za grzech przeciwko nadziei na drodze nadmiaru, podczas gdy rozpacz może być uznana za grzech przeciwko nadziei na drodze niedomiaru.
Kiedy spojrzymy na historię Kościoła, możemy dojrzeć zwięzłe i głębokie słowa przeciwko obu: zuchwałości i rozpaczy, w dziełach św. Cypriana, wczesnochrześcijańskiego świętego i biskupa Kartaginy z Afryki Północnej. Około 250 roku, za sprawą cesarza rzymskiego Decjusza, rozpoczęły się prześladowania chrześcijan. Społeczności chrześcijańskie w Afryce Północnej zostały nimi najmocniej dotknięte. Zarówno w diecezji św. Cypriana, jak również w wielu innych okolicznych diecezjach, duża liczba chrześcijan upadła w wierze pod presją prześladowań. Wielu zastanawiało się, czy te osoby powinny zostać ponownie przyjęte do Kościoła, a jeśli tak, to jaki rodzaj pokuty odpowiadałby ich grzechowi.
W okresie prześladowań było powszechną praktyką to, że ci chrześcijanie, którzy dokonali apostazji, szli do ludzi znanych jako „wyznawcy” [łac. confessores – przyp. tłum] – mianowicie, ludzi którzy byli aresztowani i odmówili odrzucenia wiary chrześcijańskiej, ale którzy nie zostali męczennikami – i wyznawali im swoje grzechy, a w zamian wyznawcy modlili się w ich imieniu. Uważano, że można otrzymać przebaczenie za grzech odstępczy poprzez wstawiennictwo wyznawców. Niestety, wielu słuchających spowiedzi zaczęło nadużywać swojego statusu w społeczności i rozpoczęło głoszenie odpuszczenia grzechów dla wielu ludzi naraz, często bez żadnej, albo przynajmniej bez istotnej pokuty, która przychodziła z rozgrzeszeniem. Duża liczba osób, która wciąż nosiła na duszy grzech odstąpienia od wiary, kontynuowała swoje poprzednie życie w Kościele, włączając w to przyjmowanie Komunii św.
Św. Cyprian w swoim dziele „O upadłych” zajmuje się powtarzającym się problemem apostazji pośród pewnego segmentu wierzących w północnoafrykańskim Kościele i ostrzega przed zachowaniem tych penitentów. Mówi o nim jako o formie świętokradztwa, twierdząc że penitenci więcej zgrzeszyli przyjmując Komunię św. w stanie grzechu niż wtedy, gdy dopiero co wpadli w stan apostazji. Co więcej, komentując słowa jednego z wyznawców, który wprowadził upadłego w fałszywy stan duchowej pociechy, napisał:
Uważają, że można osiągnąć pokój za pomocą lekarstwa oszukańczych słów. To nie jest pokój, lecz wojna – nie jest wszczepiony w Kościół ten, kto jest oddzielony od Ewangelii. Dlaczego nazywają oni szkodę życzliwością? Dlaczego odnoszą się do bezbożności używając określenia „pobożność”? Dlaczego przerywają lament pokutny i komunikują się z tymi, którzy powinni płakać nieustannie i błagać swojego Pana?
Cyprian mówi o tym, że ci którzy popełniają grzech zuchwałości uważają siebie za prawych, mimo że takimi nie są. Nie mogą osiągnąć pełni świętości, pobożności, czy pokoju duchowego, który pochodzi z aktywnego zaangażowania się w relację z Bogiem. Tym sposobem dochodzimy do paradoksu: przez zuchwałość myślimy, że otrzymamy przebaczenie grzechów tylko ze względu na to, że tego chcemy i przez to wierzymy, że dano nam siłę aby działać pobożnie, ale ponieważ pozostajemy w stanie grzechu, nasze próby bycia pobożnymi są w rzeczywistości bezbożnością. Ci, którzy są w takim stanie, myślą że otrzymali pokój Pana, ale faktycznie go nie mają. Myślimy, że uzyskaliśmy korzyści z pokuty, nie dokonując żadnej pokuty. Prowadzi to Cypriana do użycia ostrych słów wobec skorumpowanych spowiadających: dlaczego oni widzą swoją tanią łaskę, swoje szybkie, łatwe i „już-gotowe” środki przebaczenia, które czynią szkodę na duszy wierzących, jakby były one aktem życzliwości i miłosierdzia udzielonego tym, którzy są pogrążeni w grzechu?
Cyprian domaga się prawdziwego nawrócenia upadłych i pokuty, która korespondowała by z popełnionym grzechem. Z tego właśnie powodu mówi: „Niech żaden człowiek sam siebie nie zdradza, niech się nikt nie zwodzi. Tylko Pan może mieć miłosierdzie. On sam może udzielić przebaczenia za grzechy, które zostały popełnione przeciwko Niemu”. Ludzie nie mogą, jak pisze Cyprian, „odpuścić albo zmazać to, co zostało popełnione przeciwko Panu”, poprzez czynienie tego, co jest równie złe, albo jeszcze gorsze od grzechu poprzedniego – to znaczy, działając tak, jakbyśmy nie mieli grzechu, żyjąc dalej bez przeciwdziałania skutkom tego grzechu. W ten sposób stwierdził: „Pan musi być odbiorcą naszych błagań; Pan musi być ułagodzony własnym zadowoleniem[.]” Myślenie, że można otrzymać przebaczenie grzechów bez uprzedniego uciekania się do miłosierdzia Bożego „jest wzbudzaniem Jego gniewu”.
Cyprian upomina słuchaczy, „zwróćmy się do Pana całym naszym umysłem, wyrażając pokutę za nasze grzechy z prawdziwym żalem, błagajmy o miłosierdzie Boże. Niech dusza upadnie przed Nim, a nasz smutek niech daje Mu zadowolenie. Niech nasza wszelka nadzieja w Nim spocznie”. Musimy prawdziwie poczuć smutek za nasze grzechy, ale dalej, Cyprian także mówi, że ci, którzy naprawdę żałują i pokutują za grzechy, powinni ufać, że Bóg im wybaczy.
Pisze w ten sposób:
Ale czy wy, bracia, którzy skłaniacie się ku bojaźni Pana… żałując i bolejąc nad waszymi grzechami, rozpoznajecie poważne przestępstwo waszego sumienia, otwieracie oczy serc na zrozumienie waszych braków, nie tracąc jednocześnie nadziei na miłosierdzie Pana, i nie roszcząc sobie przebaczenia? Tak jak Bóg z powodu swojego umiłowania jest pobłażliwy i dobry, tak, z powodu swojego majestatu jako sędziego jest Tym, wobec którego odczuwamy bojaźń. … Jeśli kto modli się całym swoim sercem, jeśli jęknie autentycznym lamentem i zaleje się łzami skruchy, jeśli przez ciągłą pracę nad sobą zwróci się do Pana, aby odpuścił mu grzechy, może otrzymać Jego miłosierdzie, Tego który oferuje swoje miłosierdzie tymi słowami: „Kiedy nawracasz się i wzbudzasz w sobie lament, wtedy będziesz ocalony i świadomy tego, gdzie byłeś” [Iz 30,15]; i ponownie: „Nie pragnę śmierci umierającego” [Ez 30,11], mówi Pan swoimi słowami: „Nawróć się”, mówi, „do Pana, waszego Boga, gdyż jest łaskawy i litościwy, cierpliwy i bogaty w miłosierdzie…” [Jl 2,13]. On może wyświadczyć miłosierdzie; Może uchylić swój sąd.
Bóg zawsze chce odpuszczać nasze grzechy. Musi jednak istnieć poczucie otwartości na Boże miłosierdzie, musi istnieć współpraca z nim, aby miłosierdzie Boże mogło wydać jakikolwiek owoc. Nie powinniśmy, jak mówi Cyprian, być „uwiedzionym przez fałszywe obietnice” tych, którzy oferują szybkie i łatwe formy pokutowania, ponieważ prawdziwa pokuta wymaga prawdziwego nawrócenia, radykalnego zerwania z grzechem i zwrócenia się ku Bogu.
Pismo Święte często używa obrazu „umierającego grzesznego ja”, aby wyrazić ideę oddzielenia siebie od grzechu. Św. Piotr, dla przykładu, pisze: „On sam, w swoim ciele poniósł nasze grzechy na drzewo, abyśmy przestali być uczestnikami grzechów, a żyli dla sprawiedliwości” (1 P 2,24). Św. Paweł mówi, że w naszym chrzcie „zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie – jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca.” (Rz 6,4). Musimy całkowicie odrzucić nasze grzechy i serdecznie zwrócić się do Boga, bo tylko w tym mogą być one nam odpuszczone.
Cyprian pisze, że ci, którzy wierzą inaczej, „wierzą ludziom przeciwko Bogu”. Nigdy jednak nie powinniśmy wątpić w zdolność Boga do przebaczenia naszych grzechów. Pierwszy list św. Jana zwięźle podsumowuje tę kwestię: „Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, [Bóg] jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości” (1 J 1,9).
Tłumaczenie: Piotr Błażejczak